5.12.08

tomek na tropach czegośtam

były już muminki, to dziś kolejna odsłona klasyki dziecięcej. szklarski alfred, mówi to coś? oczywizda że mówi, a jak nie, to w koszu siedzieliście. ilustracje józef marek. józef to imię.


na ilustracji powyżej - rubaszny marynarz z powiśla rodem, nowicki tadeusz, nie żaden słabeusz. szarżuje onże właśnie, jak to ma w zwyczaju, na jakiegoś bad guya z dalekiego kraju. nie zważając na dzierżonego przezeń gnata. i jak zwykle ze szlachetnym warsiaskim zamiarem dania w mordę, i to nawet nie z półobrotu (co się będziem rozdrabniać).


a tu nieletni wilmowski tomasz, ów zawsze świeży idol młodzieży, w przerwie między strzelaniem do celu (czyt. tygrysa) a jeżdżeniem na słoniu z panditem davasarmanem i maharani (co wygląd miała nie do bani) jara sobie szluga. i to przy ojcu i wogle całej paczce męskich łowców dzikich dzików (nietoperzy/wombatów/wychucholi/okapi). bo to 1902 i wtedy jeszcze nie wiedzieli że papieros = 2/5/9/11 minut życia na minusie (zależnie od statystyk). wtedy kobiety w ciąży paliły. wtedy dzieci paliły. zwierzęta. wszyscy.

jakby mi się chciało to bym wstała i sprawdziła z których części pochodzą ilustracje, ale mi się nie chce. ale i tak szacun panom alfredowi i józefowi. WILMOWSKI TOMASZ: PRZECZYTASZ I SKONASZ!

się rozpisałam.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hehe, no jacha że się czytało Tomki! "Tomek wśród łowców głów" rządzi! Ale szczerze, to nie zorientowałabym się po obrazkach, że to są ilustracje do tej serii;]

I lubiłam jeszcze bardzo Niziurskiego, najbardziej to pamiętam "Pięć melonów na rękę" :D Się czytało, ech... a potem nadszedł King... :D
A jak byłam mała, ale taka serio z 10 lat, to czytałam "Niewytłumaczalne zjawiska" Farkasa i we wszystko wierzyłam, no i teraz mam pozostałości traumatyczne w kształcie miłości do Muldera i Scully, jako pogromców wszelkich paranormalnych zjawisk XD